Laboratorium Wizyjne Balluff – miejsce, w którym przekraczamy granice

Jeżeli, Drogi Czytelniku, nie miałeś okazji realizować wspólnie z Balluff aplikacji wizyjnych to dobra okazja, abyś poznał wszystkie niezbędne składowe: doświadczonych ludzi, odpowiedni sprzęt oraz miejsce, w którym wyciskamy z niego siódme poty.

Przekraczaj granice

Balluff pierwsze kroki w rozwiązaniach wizyjnych stawiał już kilkanaście lat temu (więcej tutaj LINK). Były to czasy pionierskie, w których z jednej strony budowano świadomość potencjału, jaki za sobą niesie użycie kamer w produkcji, ale z drugiej zajmowano się głównie ich sprzedażą. Z biegiem czasu zmieniły się główne składowe: klienci wyedukowali się względem możliwości machine vision, nazbierali (często negatywne) doświadczenia, urosły możliwości sprzętowe, a setki zrealizowanych zadań zmieniło także podejście Balluff do wizji. Stało się jasne, że podążanie w kierunku zaawansowanych technologii wymaga zmiany tradycyjnego modelu biznesowego. W momencie, gdy klienci zaczęli oczekiwać gotowej aplikacji zrodził się apetyt, by rozwijać twarde kompetencje w tych obszarach. Przez wiele lat, wizja była jedną ze składowych działań zespołu wsparcia technicznego. Oznaczało to mniej więcej tyle, że gdzieś pomiędzy testowaniem systemów RFID i projektowaniem sieci przemysłowych, koledzy programowali także kamery przemysłowe. Taki stan rzeczy trwał kilka lat, aż do roku 2018, gdy zdecydowaliśmy, że skoro naszym celem jest wsparcie klientów na najwyższym poziomie, to chcemy przygotować komórkę, która skupi się wyłącznie na rozwiązaniach wizyjnych. Oficjalnie otworzyliśmy Laboratorium Wizyjne we Wrocławiu. Jak sama nazwa wskazuje mamy do czynienia z przestrzenią oraz zespołem dedykowanymi tylko do rozwiązywania zadań z konkretnej specjalizacji. Wierzymy, że jest to przepis na sprawne budowanie przewagi konkurencyjnej naszych Klientów. Dzięki skupieniu i specjalizacji możemy tworzyć aplikacje, które jeszcze wczoraj pozostawały w sferze życzeń. Jest jeszcze jeden pierwiastek napędzający zespół do działania, najlepiej tłumaczy to Damian Grzegocki (Regional Application Engineer):

„Nie da się ukryć, że zrealizowanie trudnej lub pionierskiej aplikacji to czysta satysfakcja. Jest w tym miejsce do rozwoju, odkrycia nowych obszarów. Sprawdzasz siebie i swoje możliwości, przesuwasz granice sprzętu, zresztą nasze działania wpływają na jego zmiany, jesteśmy kimś w rodzaju pierwszej linii technologicznego frontu i czujemy się w tej roli doskonale”.

Postaw na zwinność

Rozwiązania wizyjne rysują się jako obszar rynku związany głównie z warstwą sprzętową. Powoduje to mylne złudzenie, że wystarczy mieć kamerę, obiektyw, oświetlacz i voilà – przepis na sukces gotowy. Okazuje się, że takie podejście skutkuje głównie, złymi doświadczeniami z niezrealizowanych/nieudanych wdrożeń. Sprzęt oczywiście jest niezbędny i to najlepiej różnorodny i doskonale dobrany, ale oprócz niego potrzebujemy: odpowiednie miejsce, które zagwarantuje warunki możliwie zbliżone do realnych, know-how oraz ludzi o odpowiednich cechach. Laboratorium w swojej nazwie niesie pewną sterylność, kojarzy nam się z przestrzenią pełną zasad i obostrzeń- w przypadku rozwiązań wizyjnych jest inaczej. Zakładając, że nic nie jest oczywiste i otrzymując nowe wyzwanie otwieramy w rzeczywistości pulę unikalnych możliwości. Istnieją oczywiście aplikacje, które w mniej lub bardziej zbliżonej formie były już realizowane i wtedy sięgamy do biblioteki aplikacji. „Laboratoryjność” polega jedynie na wypolerowaniu pewnych detali, aby pasowały do zmiennych realiów. Tego typu zadania realizuje się coraz sprawniej i szybciej z każdą kolejną odsłoną, możemy nawet mówić o pewnej rutynie. Wyzwania są w obszarach aplikacji pionierskich, nietuzinkowych, a czasem na pierwszy rzut oka nierealnych. W tym miejscu łączą się obszary sprzętowe z najważniejszym czynnikiem- ludzkim. Technologia posiada zawsze pewne ograniczenia, czasami wynikające z możliwości produkcyjnych (np.: kamery oferują podobny stały pakiet narzędzi i to niezależnie od producenta), a czasami wynikające z samej fizyki. O ile nie mamy niewyczerpanych budżetów (i klientów gotowych to finansować!) to trudno budować, w tym obszarze przewagę konkurencyjną. Patrząc jeszcze inaczej: jeżeli dany problem przedstawimy kilku zespołom o takim samym zasobie sprzętowym to zwycięży zespół cechujący się kreatywnością. Pracując w Laboratorium Wizyjnym zamiast pytać: „Czy da się coś zrobić?” pytamy „Jak to zrobić?”. A jeśli nie da się zrobić, to szukamy sposobu i odpowiedzi na pytanie „Jak to obejść?”. Stanisław Mackiewicz (Regional Application Engineer) tak opisuje realia swojej pracy:

„Nie zawsze jest łatwo, czasami będąc blisko celu odkrywamy przeszkodę, która zmienia punkt widzenia, zmieniamy kryteria i obieramy nową drogę, bez odgórnie zagwarantowanego sukcesu. Wymaga to dużej zwinności i elastyczności oraz podejścia, w którym otwarty umysł i szeroko otwarte oczy i uszy to podstawa. W moim przypadku wiązało się to ze zmianą podejścia do pracy (wieloletni pracownik wsparcia technicznego- przyp. redakcja), oswojenia się z popełnianiem błędów oraz czerpaniem radości z nieustannego eksperymentowania” .

Specyfiką pracy jest duża ilość tematów, pochodzących z całego regionu CEE, pojawia się więc presja czasu – jak tym zarządzać? Pisanie aplikacji wizyjnych jest bardzo podobne do programowania i właśnie ze świata IT przyszła recepta w postaci metod Agail-owych, które stosujemy zarówno w zarządzaniu projektem (budujemy backlogi), jak i czasem w postaci choćby krótkich 15 minutowych spotkań- „sprintów” czy retrospekcji (podsumowanie czego nauczył nas dany projekt). Zarządzanie to nie jedyne co łączy Laboratorium wizyjne z IT. Rozwój systemów wizyjnych sprawił, że coraz częściej wchodzimy w obszary, w których nie bazujemy na zestawie gotowych narzędzi, bo te są zwyczajnie niewystarczające. Kolejny raz wymagało to zmiany podejścia: „jeżeli nie ma jakiegoś narzędzia to je napiszmy”. Choć brzmi prosto, wcale takie nie jest i wiązało się to między innymi z opanowaniem: głębokiej wiedzy z obszarów bibliotek wizyjnych, umiejętności pisania skryptów czy coraz częściej programowania w C#. Stało się też jasne, że wiedza pracowników musi wykraczać daleko poza wiedzę stricte sprzętową.

„Nie ma jednego przepisu na sukces- w pracy na co dzień przydaje mi się wiedza z przeróżnych dziedzin techniki. Pisząc skrypty wykorzystuję różne wzory matematyczne, czasami wracam do poznanych na studiach algorytmów. Standardem jest rysunek techniczny, ale byłby on z kolei niczym bez zdolności przestrzennego myślenia i umiejętności wyobrażania sobie jak to będzie wyglądało na maszynie docelowej. Raz nawet miałem okazję wracać do zagadnień związanych z kinematyką- jak widać dotykamy każdego dnia bardzo szerokich obszarów wiedzy”

– kwituje Damian Grzegocki.

Spodobał Ci się ten artykuł?

Możesz dostawać od nas informacje o nowych artykułach i wydarzeniach.
Wystarczy, że zapiszesz się naszego newslettera.

Balluff - sprzedaż i serwis